Wyjazd do Stanów Zjednoczonych z programem stypendialnym ASSIST Scholars Leader

Cześć, jestem Ola, pochodzę z Warszawy i od 5 lat podróżuję po świecie za edukacją. Kiedy miałam 16 lat, wyjechałam do Stanów Zjednoczonych z
programem stypendialnym ASSIST Scholars Leader, od którego otrzymałam stypendium na roczną naukę w Amerykańskiej szkole prywatnej! Następnie wróciłam do Polski, gdzie ukończyłam program matury międzynarodowej IB, który otworzył mi drogę na studia w Wielkiej Brytanii. Obecnie studiuję Business Management with Marketing and Finance w Londyńskiej szkole biznesowej Cass Business School, ale drugi rok studiów spędziłam w Sydney, Australii. Moja londyńska uczelnia oferowała wyjazd stypendialny za granicę, do którego z sukcesem udało mi się dostać i wybrałam na mój kraj słoneczną Australię.

Każdy z tych wyjazdów był rollercoasterem emocji, szczęścia, lepszych i cięższych chwil, które zmieniały moje życie wielokrotnie. Wspomnienia, które stworzyłam wspólnie z moimi znajomymi z całego świata, będą towarzyszyć mi do końca życia i będą źródłem dobrej energii, która motywuje mnie do ciężkiej pracy i spełniania kolejnych wielkich marzeń. Chciałabym podzielić się z Wami moimi pierwszymi wrażeniami ze szkoły amerykańskiej, bo tak właśnie zaczęła się moja przygoda z
nauką poza granicami Polski, która zmieniła moje życie na zawsze.

Pierwsze wrażenia

Pozwolę sobie zacytować wpis z mojego pamiętnika, napisany dwa miesiące po przyjeździe do Stanów: „Ameryka jest taka jak ją sobie wyobrażałam: wspaniała. Poznałam niesamowitych, inspirujących ludzi, odwiedziłam miejsca, o których nawet nie marzyłam, że kiedyś zobaczę: Miami, Boston, Chicago, Harvard!!! Zaczęłam się realizować i spełniać swoje marzenia i pasje oraz doceniać każdy dzień. Moje życie właśnie obróciło się o 180o i jest teraz jeszcze bardziej kolorowe i szczęśliwe. Patrzę na świat przez różowe okulary i każdy dzień witam z uśmiechem. Mam pełno motywacji, to jest to życie, o którym marzyłam! Jestem szczęśliwa! <3”

Zaskoczenia

Jednym z największych zaskoczeń dla mnie był poziom zamożności Amerykanów jaki obserwowałam w mojej szkole prywatnej -– nie mieściło mi się w głowie jak ludzie mogą być na tyle zamożni, żeby mieć własną awionetkę na lokalnym lotnisku lub żeby zapłacić $10 000 za miejsce parkingowe dla swojego dziecka na szkolnej aukcji… To było powszechne dla moich znajomych, którzy byli przy tym bardzo skromni i ‘normalni’. Codziennie czerpałam wiele lekcji życiowych i rozmowy z nimi dały mi wiele cennych spostrzeżeń dotyczących obecnego świata i tego, co każdy jest w stanie osiągnąć przy wkładzie pracy, wiary i motywacji.

Jaka była Twoja amerykańska szkoła, nauczyciele, lekcje, posiłki i zajęcia sportowe?

Moja szkoła była po prostu ‘wypasiona’ – dziesięć kortów tenisowych, dwie wielkie hale sportowe, dwa pełnowymiarowe boiska sportowe, cztery oddzielne budynki dla każdej dziedziny naukowej…

Nauczyciele byli moimi mentorami - moje relacje z nimi przypominały bardziej kontakty z przyjaciółmi niż ‘nauczycielami’ w polskim znaczeniu tego słowa. Poznałam ich rodziny, bawiłam się z ich dziećmi, byłam zapraszana na wspólne obiady i spacery. Zawsze mogłam liczyć na ich wsparcie -
zarówno naukowe, jak i życiowe.

Lekcje były bardzo proste, nie spodziewałam się, że tak łatwo będzie mi zaliczyć wszystkie przedmioty – polskie szkoły rewelacyjnie przygotowują na nawał pracy :D, który jest bardzo zredukowany w Stanach. Miałam również ogromne wsparcie od moich nauczycieli, nie musiałam się niczym martwić. Uwielbiałam też uczyć się po angielsku, udało mi się przekroczyć barierę „zastanawiania się czy mówię wszystko gramatically correct” na płynne mówienie po angielsku! Wyjazd ASSIST tak bardzo
pomógł mi zdobyć płynność w języku angielskim, że czasami czuję się pewniej mówiąc po angielsku niż po polsku :)

Posiłki – rewelacja. Wszystko słodkie i przepyszne, tak dobre, że przytyłam z 10kg :D Dlatego radzę bardzo uważać na wielkość porcji i słodkości (idziesz do kina, prosisz o małą Colę – dostajesz Polskie XL)! W Stanach zawsze byłam przejedzona:)

Zajęcia sportowe były rewelacyjne - mogłam spróbować swoich sił w sportach, których nigdy wcześniej nie miałam okazji trenować, takich jak softball czy amerykański football. Wspaniale również wspominam wspólne wyjazdy sportowe i treningi: bycie częścią drużyn sportowych niesamowicie ukształtowało mojego ducha walki i mój ‘team spirit’, czyli przekonanie o wartości wspólnoty, wspierania się jako zespół. Przed wyjazdem byłam większą indywidualistką i dopiero w Stanach zrozumiałam, jak ważna jest praca w grupie!

Jak różne od polskich są amerykańskie rodziny i jak znaleźć fajnych znajomych?
Amerykańskie rodziny bardzo lubią celebrować wszystkie rodzinne okazje i święta. Kiedy przyjeżdża nowy uczeń z programu Study Abroad, jest zapraszany
na uroczysty obiad. Kiedy odbywa się mecz futbolu amerykańskiego, zaprasza się znajomych do pubu. Kiedy czyjeś dziecko kończy semestr z dobrymi ocenami, wyprawiana jest impreza! Bardzo podobał mi się taki styl życia - czułam, że Amerykanie bardzo doceniają każdą dobrą chwilę i jednocześnie motywują się
nawzajem do osiągania dalszych sukcesów.

Swoich znajomych poznałam już podczas pierwszego lunchu – wszyscy byli bardzo zaciekawieni nowymi studentami z wymiany, ciekawi mojej kultury i bardzo szybko nawiązali ze mną kontakt. Wspólne posiłki były doskonałym miejscem na poznanie nowych osób! Poznałam też mnóstwo znajomych chodząc na tzw. Home Games (mecze sportowe siatkówki, koszykówki itp.) – idealne miejsce, aby poznać nowych ludzi podczas wspólnego kibicowania naszej szkole. Jadąc na taką wymianę starałam się być zawsze pozytywna i otwarta na każdą nową
znajomość - Amerykanie bardzo doceniają taką postawę i bardzo chcą cię poznać!

Co było najtrudniejsze, a co Cię zaskoczyło pozytywnie, choć się tego obawiałaś?

Bardzo bałam się, że nie ‘wpasuję się’ do towarzystwa, że nie uda mi się nikogo poznać - przez to, że mój angielski nie był perfekcyjny… Okazało się zupełnie na odwrót, Amerykanie byli bardzo ciekawi ‘mojego świata’ i zawiązywanie przyjaźni było jedną z najłatwiejszych części mojej wymiany! Bardzo chętnie uczyli mnie amerykańskiego slangu i zabierali do miejsc dla nich zwyczajnych, a dla mnie niesamowicie fascynujących (jak Walmart hahaha).

Jakie dobre rady możesz dać swoim młodszym koleżankom i kolegom?

Pierwsze co mi przychodzi do głowy to takie bardzo techniczne rzeczy – nie pakujcie za dużo ubrań!!! Kupicie bluzy, spodnie z logiem waszej szkoły (wspaniała pamiątka) i mnóstwo ubrań w sklepach, bo są o wiele tańsze niż w Polsce (jak piękne suknie na prom) - i będzie ciężko z tym wszystkim wrócić! Miałam ogromy problem z walizkami w drodze powrotnej…. I uważajcie na jedzonko, na wielkość porcji – łatwo przytyć!

A z takich ważniejszych rzeczy – starajcie się wykorzystać ten rok nie na 100%, ale na 1000000000%. Czas tak szybko leci, że zanim się obejrzycie – wasza cudowna wymiana w USA dobiegnie końca! Bądźcie otwarci na wszystkie nowe znajomości, dzielcie się swoją kulturą i pasjami ze znajomymi, wychodźcie z inicjatywami na wycieczki, wyjazdy (bardzo często na takich właśnie wyjazdach poznaje się przyjaciół na całe życie – tak się stało w moim przypadku). I dokumentujcie swoją
przygodę, do takich wspomnień wspaniale się wraca <3

Czy było warto?

Wyjazd do Stanów rzeczywiście zmienił moje życie o 180 stopni. Jednego dnia oglądałam amerykańskie filmy, a następnego dnia sama znalazłam się w zupełnie innym świecie, o którym tak zawsze marzyłam. Ameryka była dla mnie jak z filmów, a ja mogłam tam być w pełni sobą i swobodnie grać swoją rolę. Wyjazd pozwolił mi spojrzeć na świat z zupełnie innej perspektywy – jeszcze nigdy przed przyjazdem nie doświadczyłam takiej serdeczności od obcych ludzi. Zostałam na przykład ‘zaadoptowana’ przez rodzinę mojej przyjaciółki na
wszystkie przerwy świąteczne i traktowali mnie oni jak własną córkę. Zakochałam się w ogromnym optymizmie Amerykanów i ich podejściu do świata na zasadzie „wszystko jest możliwe” Po zaledwie miesiącu zajęć z produkcji filmowej uwierzyłam, że mogę kiedyś wygrać Oscara – tak niesamowicie motywujące
i budujące było środowisko, w którym się znalazłam.
Powiem tak: To była jedna z najlepszych przygód mojego życia – było tak bardzo warto, że pojechałabym drugi i trzeci, i czwarty, i [….] raz!

img01

img2

img3

img04

img5

img06